
Ruhnu to wyspa wesołków, którzy swą maleńką ojczyznę określają mianem perły Zatoki Ryskiej, a wąziutką drogę z portu do jedynej wioska zwą Prospektem Gagarina. Tu i ówdzie stworzyli oni, ku radości turystów, zabawne instalacje. W środku lasu stoi znak zakazu postoju jachtów, w czyimś ogródku zobaczymy szpadel z trzema trzonkami, a gdzie indziej, z przydrożnej skarpy wystaje tylna część motocykla i obute w kalosze nogi nieostrożnego kierowcy. W siedemnastym wieku panowali tu Szwedzi, później Rosjanie, w czasie I wojny światowej Niemcy, a później Estończycy, pomimo że 90 procent ludności było pochodzenia szwedzkiego. Przed inwazją Armii Czerwonej prawie wszyscy mieszkańcy uciekli. Dziś na Ruhnu żyje zaledwie siedemdziesiąt osób. Warto tu jednak zawitać, by nasycić się przepięknym krajobrazem, sielską atmosferą, najeść się jagód rosnących w świetlistych borach, zwiedzić dwa ewangelickie zbory, drewniany z 1644 r. i murowany z dwudziestego wieku, a także zobaczyć konstrukcję Gustave’a Eiffela, pochodzącą z 1877 roku latarnię morską. Na zachodzie Zatoki Ryskiej leży Kurlandia. W szesnastym wieku należała do Rzeczpospolitej Obojga Narodów. Dzięki temu możemy mówić o polskim epizodzie w kolonizacji Afryki i Ameryki Środkowej. Ventspils to doskonałe miejsce na rodzinny wypoczynek. Dominuje stara, drewniana zabudowa, a ruch kołowy jest nieznaczny. Gdzie nie spojrzeć, wszędzie tylko skwery i parki. Nawet sąsiedztwo ruchliwego portu nie jest dokuczliwe. Pomalowane kolorowymi farbami polery, rury, a także zawory, stanowią atrakcję turystyczną.